Obrzęd

Obrzęd afrohaitańskiego kultu vodou

Kapłan
Joseph Auguste Louis
  • – członkowie świątyni Rasin San Bout w Cazale na Haiti 

Obrzędy Dziadów, obchodzone do dziś na Białorusi: na jesieni Dzmitrauskija Dziady, wiosną Radaunica, od dawna ograniczają się do ofiarowania zmarłym potraw i libacji. O tego typu ucztach dla zmarłych wspomina w przedmowie do Dziadów kowieńsko-wileńskich Mickiewicz, który był ich naocznym świadkiem i który z trafną intuicją zrekonstruował w swym dramacie pełny ich kształt – jako rytualnego wywoływania duchów i pomocy świadczonej sobie nawzajem przez żywych i umarłych. Ażeby takie kompletne obrzędy komemoratywne dziś ujrzeć na własne oczy, trzeba ich szukać – Mickiewicz miał rację – po wyspach i lądach Nowego Świata: na Haiti, na Kubie czy w Brazylii.

Rozpowszechniony na Haiti kult vodou to właściwie kult manistyczny: swą nazwę bierze od wyrazu vodũ, który w języku afrykańskich Fonów z Beninu i Togo oznacza ducha – genealogicznie duchy lwa, nawiedzające uczestników obrzędów, to ubóstwieni przodkowie. Ale właściwe lwa śmierci to duchy Gede, które masowo objawiają się 1 i 2 listopada. W przebraniu karawaniarza, z trupią watą w nosie budzą paniczny lęk, jednak ich obsceniczne tańce wywołują też śmiech: ich ekscentryczne zachowanie jest kpiną ze śmierci – zupełnie jak w bachtinowskiej symbolice śmiechu.
Leszek Kolankiewicz

Vodou to afrohaitańska religia transowa. Nazwa pochodzi od wyrazu vodũ, który w języku afrykańskiego ludu Fon zamieszkującego Benin i Togo oznacza niewidzialną, groźną i tajemniczą moc. Nadprzyrodzone moce, które objawiają się podczas obrzędów vodou, noszą miano lwa; nazywa się je też mistè, „misteriami”, albo po prostu lespri, „duchami”. Haitańczycy wierzą, że duchy przybywają na ich wezwanie z Ginen, „Gwinei”, czyli mitycznej Afryki jako krainy przodków, i po słupie potomitan, stojącym pośrodku ounfò, świątyni, zstępują na ziemię. Wezwaniem dla każdego ducha jest też jego diagram vèvè – symbol misternie nakreślony przez kapłana przy użyciu mąki na ziemi wokół słupa. I jest pieśń oraz przyporządkowany mu rytm wybijany przez trzy rytualne bębny: manman, segonn i boula – najważniejszy jest ten pierwszy, „mamusia”, bo to jego synkopy wprawiają tańczących uczestników obrzędu w rytualny trans. Dopomaga w tym też dźwięk rytualnej grzechotki ason, którą potrząsa oungan, kapłan, albo manbo, kapłanka.

Jeden z etnografów nazwał vodou „religią tańczoną”, bo właśnie w czasie tańca wierni inicjowani w danej świątyni – „sługi”, zwani ounsi – zostają owładnięci przez lwa – „ujeżdżeni” przez duchy, którym są jak gdyby poślubieni. Duchy tworzą różne panteony – nanchon, czyli „narody” – z których najważniejsze są dwa: Rada i Petwo. Duchy Rada, które są „słodkie, miłe”, to bogowie religii dawnych Dahomejczyków, natomiast duchy Petwo, „gorzkie, mściwe”, wywodzą się już z wyspy, głównie z wierzeń Arawaków i Karaibów – wyciętych w pień tubylczych ludów amerindiańskich. Ojczulek Legba wzywany jest na początku obrzędu, bo to on obala barierę oddzielającą ludzi od bogów; strzeże też skrzyżowań dróg, domostw i wejść do świątyń. Gede to duchy śmierci – na ich czele stoi osławiony Bawon Samdi w czarnym garniturze i z cylindrem na głowie, który jest strażnikiem cmentarzy, a zarazem klaunem, wykonującym lubieżne i bezwstydne tańce. Symbolem boga Danbala-wèdo, uosabiającego źródło i esencję życia, są dwa węże i jest tęcza. Agwe-tawoyo to bóg mórz, opiekun rybaków, Ogou – bóg ognia i wojny, opiekun kowali, Kuzyn Azaka – opiekun rolników, Loko – bóg roślinności i wegetacji, Marasa – boskie bliźnięta. Ezili – bogini piękna, zmysłowości i miłości – chociaż jest uwodzicielska i słynie z licznych miłostek, uchodzi za dziewicę, w której przebitym sercu nagromadziła się boleść całego świata.

Przykład Ezili dobrze ukazuje ambiwalentny charakter duchów lwa. Jako Ezili Freda jest ona utożsamiana z meksykańską Mater Dolorosa del Monte Calvario – trzymającą w dłoniach przebite serce, a jako Ezili Dantò z Matką Boską Częstochowską – trzymającą na ręku Dzieciątko. Jednak występuje ona też w „mściwej” odmianie ­– jako Ezili Zye-Wouj, patronka prostytutek, która łatwo wpada we wściekłość, jest złośliwa i krwiożercza, wykazuje nawet skłonności kanibalistyczne, jak o tym mówi jej złowrogi przydomek „czerwonooka”.

Taka ambiwalentna – „słodka” i „gorzka” – jest też w całości religia vodou: obejmuje ona wszystkie aspekty ludzkiego doświadczenia. Otacza ją atmosfera magii, niekiedy o złej sławie, a to głównie za sprawą wanga, butelek czy pakunków służących do rzucania uroków, osławionych zonbie, żywych trupów wykorzystywanych do niewolniczej pracy przez czarowników, wreszcie samych czarowników, bòkò. Warto jednak pamiętać, że utożsamienie religii vodou z czarną magią voodoo to chwyt propagandowy dawnych kolonistów francuskich i okupantów amerykańskich, projekcja ich własnych lęków i obaw przed zemstą niewolników.

Informacje

Data i godzina

wt.
1 Listopad
18:00

Czas trwania

3–4 godz.

Biogram